sobota, 18 lutego 2023

VII niedziela zwykła, 19.02.2023r.

 Liturgia słowa: Kpł 19, 1-2.17-18; Ps 103, 1-4.8.10.12-13; 1 Kor 3, 16-23; Mt 5, 38-48

Zapada zmrok - ciemność powoli zagarnia dla siebie przestrzeń, wsącza się przez okna, zaciera kontury, zaciąga za sobą zasłony i przez chwilę panoszy się wewnątrz pokoju. Zapalam lampę i wyglądam przez okno - żółte światło latarni jak rozciągnięty złoty sznurek prowadzi gdzieś wgłąb ulicy. Ten sam zmierzch łagodnie wkrada się do ogrodu, osiada na gałęziach i prześlizguje się przez dziury w płocie - by jak spłoszony kot uciec gwałtownie przed rozbłyskującą znienacka żarówką. Powoli dogasa dzień. Kolejny dzień... dobry - bądź zupełnie nieudany... pusty - albo wypełniony obowiązkami... samotny - lub pełen ludzi, rozmów, śmiechu... Ograniczony w czasie, ale nieskończony w wariantach i możliwych wersjach... Jaki był ten dzień - co darował, co wziął? Czy mnie wyniósł pod niebo czy zrzucił na dno? - brzmią mi w uszach słowa piosenki... Z ciemniejących kątów zaczynają wychodzić wszystkie upchnięte w pośpiechu sprawy, wydarzenia, by raz jeszcze dać się zobaczyć, na chwilę zatrzymać, zadać jedno tylko pytanie - czy dzięki nim dziś bardziej kochałam? 

Łatwiej kochać, jeśli coś jest po mojej myśli. Zrealizowane plany, spełnione marzenia, dobre uczynki zbierane niejako po drodze, przychodzące bez specjalnego wysiłku. Trudniej, gdy w imię miłości trzeba po raz kolejny wziąć na ramiona krzyż... Gdy dla kogoś - bądź dla wartości, w którą wierzę i którą wybieram - muszę zrezygnować ze swojej wygody, zejść z obranego przez siebie szlaku, zmienić coś, coś porzucić, stracić... Kiedy jestem już tak bardzo zmęczona, bo przeszłam już z kimś tysiąc trudnych kroków - ale idziemy dalej, jeszcze jeden, jeszcze dziesięć, sto... Razem przecież łatwiej, mnie też raźniej iść z kimś niż wędrować samotnie... Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego - skoro pragnę dobra dla siebie, jak mogę odmawiać go komukolwiek innemu...?

Wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga. Jego miłość taka sama jest dla każdego - dla Ciebie i dla mnie - zawsze bezwarunkowa, zawsze gotowa, by wybaczać, dawać, udoskonalać... On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, jest tak samo dobry dla sprawiedliwych i niesprawiedliwych - dlaczego więc ja mam być inna? Kto dał mi prawo, by oceniać kogokolwiek? Przecież każdy z nas jest taką samą świątynią Boga... w każdym z nas mieszka Boży Duch... 

Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty! Być świętym to nie znaczy nie grzeszyć, ale coraz bardziej kochać... Bóg nie postępuje z nami według naszych grzechów ani według win naszych nam nie odpłaca - On kocha bez względu na wszystko. Cokolwiek robisz. Jakikolwiek jesteś. I do tego samego zaprasza dziś Ciebie - żebyś nie zastanawiał się nad swoimi błędami, niepowodzeniami, niedoskonałościami - ale żebyś kochał. Nie za coś, ale pomimo czegoś albo nawet wbrew czemuś. Nawet jeśli wydaje Ci się, że to bez sensu, że niczego nie zmieni, nie naprawi, nie uratuje.Nawet jeśli to niemodne i niemądre w oczach świata - po prostu kochaj...



sobota, 11 lutego 2023

VI niedziela zwykła, 12.02.2023r.

 Liturgia słowa: Syr 15, 15-20; Ps 119, 1-2.4-5.17-18.33-34; 1 Kor 2, 6-10; Mt 5, 17-37

Tak, tak; nie, nie... bez wymówek, bez to zależy od sytuacji, bez żadnego ale... W tej przestrzeni zamyka się wolność człowieka. Może wybrać to, co zechce. Przed ludźmi życie i śmierć, co ci się spodoba, to będzie ci dane. Ogień albo woda. Dobro albo zło. Miłość albo nienawiść... po co zechcesz, wyciągniesz rękę. W prawo albo w lewo. Trzeba podjąć decyzję. Określić swoje stanowisko. Dokonać wyboru - i to nie tylko jeden raz, ale ciągle na nowo...

Dlaczego dziś tak trudno nam opowiedzieć się po jednej ze stron? Dlaczego tak niewielu ma odwagę stanąć w obronie tego, co ważne? Skąd w nas tyle lęku i niepewności - i dlaczego pozwalamy, by to one decydowały za nas? Dlaczego unikamy prostych odpowiedzi na trudne pytania i pozwalamy, by w naszym imieniu mówiła bliżej nieokreślona większość? Gdzie podziała się wiara w wartości wyższe - Piękno, Dobro, Prawdę - o które warto walczyć, o które ja chcę walczyć? 

Tak, wiem - jestem niemodna, naiwna, nie pasuję do dzisiejszego świata... ale wiecie co? Zupełnie mi to nie przeszkadza - może dlatego, że wierzę - mimo wszystko ciągle wierzę - że to, co Bóg myśli o mnie jest o wiele ważniejsze od tego, co myślę o sobie sama i co uważają inni... Oczy Jego patrzą na mnie - nie z pogardą ani wyższością, nie z naganą ani potępieniem - ale z miłością. On dał mi wszystko - i choć wie, co jest dla mnie najlepsze, pozwala mi dokonywać moich własnych wyborów. Daje mi Prawo - nie po to, żeby mnie nim zniewolić, ale żeby wyznaczyć mi szlak, kierunek, w którym warto iść, by wejść do królestwa niebieskiego... Bo są wartości większe niż samo życie... jest coś, o co warto zabiegać, czemu warto się poświęcić, dla czego warto nawet umrzeć...

Tak, tak; nie, nie.... każdy wybór i każda deklaracja ma swoje konsekwencje. I może łatwiej by było nie brać udziału, stanąć z boku, poczekać na rozwój sytuacji, przyjąć rolę obserwatora - bo może coś ulegnie zmianie, coś się wyjaśni, odwoła, zostanie cofnięte - Jezus jednak mówi wprost: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie... Nawet więcej - Prawo to tylko drogowskaz, zbiór zakazów - nie zabijaj, nie cudzołóż, nie przysięgaj - my zaś jesteśmy powołani do wypełnienia go miłością wykraczającą poza jego granice; miłością zawsze skierowaną ku komuś innemu niż ja sam; miłością dającą więcej niż minimum; miłością niemodną, niepopularną, wyśmianą i wzgardzoną; miłością gotową poświęcić siebie, swoje dobro, swój święty spokój w imię wierności Bogu i miłości, którą On nas umiłował jako pierwszy... 




sobota, 4 lutego 2023

V niedziela zwykła, 05.02.2023r.

 Liturgia słowa: Iz 58, 7-10; Ps 112, 4-9; 1 Kor 2, 1-5; Mt 5, 13-16

Od dwudziestu lat gotuję obiady. Testuję nowe przepisy, eksperymentuję z przyprawami, szukam inspiracji. Lubię to robić - lubię zapach podsmażanej cebulki albo drożdżowego ciasta, który roznosi się po kuchni... lubię też ten moment oczekiwania na gotowe już danie. W kuchni czuję się trochę jak czarodziejka - mieszam różne zioła, tworzę dziwaczne kompozycje smaków - taka odrobina magii w codzienności... Trochę mnie zostaje w każdym daniu... i choć gotuję już tyle lat, to za każdym razem odkrywam w tym coś nowego, innego. Szczypta pieprzu sprawia, że smak staje się bardziej wyrazisty... odrobina kurkumy nadaje piękny złoty kolor... goździki i kardamon dodane do najzwyklejszego dżemu całkowicie go odmieniają... Świat bez przypraw byłby strasznie ubogi. Przecież to głównie dzięki nim możemy na chwilę przenieść się w różne zakątki świata - kmin rzymski zabierze nas do Izraela, curry przypomni indyjską przygodę, rozmaryn - rozgrzaną słońcem Prowansję - ileż podróży można odbyć w ten właśnie sposób... Najzwyklejszy rosół przyprawiony odrobiną lubczyku zamiast natki pietruszki smakuje zupełnie inaczej... 

Utrata smaku jest okropnym doświadczeniem. Wszystko jest takie samo, zmienia się ewentualnie konsystencja, ale jedzenie sprowadza się tylko do zaspokojenia głodu. Myślę, że podobnie jest z pozostałymi zmysłami. Spróbujcie sobie wyobrazić świat bez kolorów... szare drzewa, szarych ludzi, szare niebo i kwiaty... albo pogrążony w całkowitej ciszy - bez porannego śpiewu ptaków, wesołego szczekania psa, przyjaznego głosu... albo taki, w którym nie czuć zapachu lasu po ulewnym deszczu... 

Wy jesteście solą ziemi... to Ty nadajesz smak rzeczywistości, w której żyjesz. Możesz go dowolnie modyfikować i zmieniać - to zależy wyłącznie od Ciebie... Jesteś przyprawą, która może zwykłą potrawę zmienić w świąteczne danie, możesz sprawić, że dzięki Tobie na czyjejś twarzy zagości uśmiech... Bez Ciebie świat nie byłby taki sam, czegoś by w nim zabrakło - może Twojej oryginalności, może zdecydowania, może ostrości... - tego wyjątkowego daru, który Bóg złożył w Twoim sercu...

Wy jesteście światłem świata... to Ty - właśnie Ty - jesteś kimś, kto wskazuje drogę, rozprasza ciemność, rozświetla mrok... Nie żyjesz dla siebie - jesteś powołany do obdarowywania sobą innych, do dzielenia się dobrem, które dostałeś od Pana. ...jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz duszę przygnębioną, wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem... Jesteś światłem - być może tylko wątłym płomieniem, może iskrą - ale to dzięki niemu zgubiony wędrowiec może odnajdzie drogę do domu - drogę do Ojca, który jest w niebie...

Może wydaje Ci się, że niewiele znaczysz... że nie masz wpływu na rzeczywistość, w której przyszło Ci żyć - Jezus jednak pokazuje, że nawet to Twoje niewiele wystarczy, by zmienić świat. Istniejesz po to, by dawać siebie innym - tak jak potrafisz, tam, gdzie jesteś. Może nawet nie będzie Cię za bardzo widać - może rozdasz siebie tak, że niemal znikniesz - smak jednak pozostanie... Bo przecież w tym wszystkim nie chodzi o Ciebie ale o to, by przez Ciebie, w Twoich dobrych uczynkach, świat rozpoznał Chrystusa.

Rób więc dobro - dziel swój chleb z głodnym, do domu wprowadź biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziej - nawet jeśli uważasz, że ono nie ma większego sensu - resztą zajmie się Pan Bóg... 







VI niedziela wielkanocna, 14.05.2023r.

  Liturgia słowa: Dz 8, 5-8.14-17; Ps 66, 1-7.16.20; 1 P 3, 15-18; J  14, 15-21 Czasem wystarczy jedno zdanie. Parę wyrazów splecionych w me...