sobota, 16 kwietnia 2022

Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego, 17.04.2022r.

 Liturgia słowa: Dz 10, 34a.37-43; Ps 118, 1b-2.16-17.22-23; Kol 3, 1-4; Łk 24, 1-12

Słońce rozpoczyna i kończy swoją wędrówkę po niebie. Ludzie się rodzą i umierają. Ktoś płacze, ktoś inny się śmieje. Pachnie ziemia, szeleszczą liście poruszane wiatrem. Życie toczy się dalej. Trzeba wrócić do swoich zajęć - łowienia ryb, rachunków, pracy w polu. Trzeba żyć... Wykonało się. Pasterz odszedł. Król śpi. W ogrodzie, wśród szemrzących cicho drzewek oliwnych, w grobowcu zastawionym ogromnym głazem. Już nic nie da się zrobić - i On już niczego nie zrobi. Nie nastąpi żaden cud. Niewidomy nie zobaczy stosu kolorowych owoców spiętrzonych na straganie, głuchy nie usłyszy przedwieczornego śpiewu ptaków, niemy nikomu nie powie, że kocha... Przecież tyle jeszcze mogło się zdarzyć, los tylu ludzi mógł na zawsze się odmienić... 

Bezradność... To takie trudne - nie mieć zupełnie żadnego wpływu na sytuację, nie kontrolować jej, nie móc niczego dodać, niczego zmienić... można tylko czekać. I milczeć - bo słowa nie są w stanie oddać całego wachlarza uczuć, które gdzieś kłębią się w sercu. To mieszanka rozczarowania, bólu, smutku, rezygnacji przy jednoczesnej chęci zrobienia czegokolwiek... wszystko jednak wydaje się jałowe, pozbawione sensu, smaku i wartości. Zewsząd napływają wspomnienia - czyjeś wołanie brzmi jak Jego głos, czyjeś oczy patrzą z podobną przenikliwością - tak jakby za chwilę miał stanąć tuż obok, popatrzeć na jezioro, uśmiechnąć się i dać hasło do wyruszenia w drogę... Ale to niemożliwe. Jest grób - i ciało w grobie. 

Bezradność... To też jest trudne - stanąć w obliczu sytuacji, z którą nie wiadomo, co zrobić. Tak, jest grób. Ten sam od trzech dni, w tym samym miejscu. Ale nie ma w nim ciała... Co zrobić z tym faktem? Co powiedzieć? Jak? W sercach niewiast panuje chaos... strach, niedowierzanie, niepewność, zaskoczenie. Brakuje słów. Co teraz? Dokąd iść? I jeszcze ci mężowie w lśniących szatach... czy to złudzenie? Gdzieś głęboko rodzi się nadzieja, zielona jak źdźbło wiosennej trawy... Syn Człowieczy musi być wydany w ręce grzeszników i ukrzyżowany, lecz trzeciego dnia zmartwychwstanie - czy to głos? Czy myśl? Czy szelest liści? Cokolwiek to jest - nie daje jednak spokoju, rezonuje w uszach, głowach, sercach - by powrócić jako przekonanie, że oto nie ma Go tutaj, zmartwychwstał. Kobiety biegną więc, by podzielić się tą nowiną z apostołami... i trafiają prosto w ich bezradność. 

Żeby zmartwychwstać z Jezusem, trzeba najpierw z Nim umrzeć. Zgodzić się na to, że On wie lepiej. Zaakceptować Jego wolę. Poddać się Jego światłu. Żeby zmartwychwstać, trzeba pójść dalej, nie oglądać się ciągle wstecz, nie szukać żyjącego wśród umarłych. Żeby zmartwychwstać, trzeba pogrzebać to, co stare, grzeszne, ukrzyżować dawnego człowieka i dążyć do tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus. Żeby zmartwychwstać, trzeba dać się poprowadzić sercu... nie uczuciom, nie rozumowi, ale właśnie sercu, w którym rodzi się i dojrzewa wiara, nieśmiało kiełkuje nadzieja i ciągle tli się ogień miłości - bo Miłość zawsze i wszystko zwycięża. Nawet śmierć. Zwłaszcza śmierć...



PS Życzę Wam, żebyście zmartwychwstali z Panem - niech Jego światło przemienia Wasze życie, a Jego miłość uzdalnia Was do dawania siebie nawet wtedy, gdy czujecie się bezradni. Prawdziwie, Chrystus zmartwychwstał! 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

VI niedziela wielkanocna, 14.05.2023r.

  Liturgia słowa: Dz 8, 5-8.14-17; Ps 66, 1-7.16.20; 1 P 3, 15-18; J  14, 15-21 Czasem wystarczy jedno zdanie. Parę wyrazów splecionych w me...