sobota, 27 lutego 2021

II niedziela Wielkiego Postu, 28.02.2021r.

 Liturgia słowa: Rdz 22, 1-2.9-13.15-18; Ps 116B, 10.15-19; Rz 8, 31b-34; Mk 9, 2-10

Droga na szczyt nie jest łatwa - spod stóp uciekają kamienie, jest stromo, każdy kolejny krok to wysiłek... Wzrok utkwiony w ziemi... poszum drzew i zapach - kurzu, butwiejących liści, grzybów... Krok za krokiem - każdy kolejny zbliża mnie do celu. Jest ciężko. Ale jednak warto. Zawsze warto. Bo sama wędrówka już przemienia serce... Poskramia pychę, uczy cierpliwości, wymaga uważności i zaangażowania. Chwila odpoczynku na szczycie - wiatr szarpiący włosy, panorama gór wokół, kratki pól, wstęgi dróg, promienie słońca odbijające się od blaszanego dachu...Świat wygląda zupełnie inaczej... Lubię czasem popatrzeć z tej perspektywy - wszystko to, co w dole, wydaje się śmiesznie małe, błahe, nieważne....moje troski, problemy, codzienność - widziane stąd znaczą tak niewiele... Jestem tu ja - i On. Czy coś się zmienia? Niby nic - a jednak stojąc tu czuję się tak krucha w obliczu potęgi gór, dziwnie samotna, postawiona wobec jakiegoś absolutu, Boga w naturze, w dziedzińcach Pańskiego domu, pośrodku Ciebie, Jeruzalem... I już pora wracać. Coś się wydarzyło - ale sama nie wiem do końca, co. Zmieniła się moja perspektywa, zobaczyłam świat - inaczej. Zyskałam dystans. Schodzę w dolinę, by wrócić do mojej codzienności, ale to doświadczenie, dotknięcie, spotkanie, będzie mi towarzyszyło... 

Biblijne góry też są świadkami przemian konkretnych ludzi - pagórek w krainie Moria staje się milczącym świadkiem wewnętrznej walki Abrahama, który przychodzi tu ze swoim jedynym synem, by złożyć go Bogu w ofierze... Ta podróż uczy posłuszeństwa, bada determinację, sprawdza wiarę... Pójdzie - czy jednak nie. Zaufa - czy się cofnie... Abrahamowi musi być niewyobrażalnie ciężko... jest w wielkim ucisku. A jednak - ufa swojemu Bogu. Posłusznie wypełnia Jego rozkazy. W tej walce Pan staje zawsze po stronie człowieka... 

I druga góra - miejsce przemienienia. Tam dzieje się coś, co sprawia, że uczniowie już nigdy nie będą tacy sami, choć nie do końca potrafią nazwać to nowe doświadczenie, zawodzą ich słowa... Oto ktoś, kto był dotąd jednym z nich - Nauczycielem, Jezusem z Nazaretu, młodym Żydem z Galilei - przemienia się wobec nich. I jeszcze ten głos z obłoku - To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie! Chwila olśnienia, zatrzymania, dotknięcia tajemnicy - i powrót do codzienności...

Na jaką wędrówkę zaprasza Cię dziś Pan? Do czego Cię wzywa? Może - jak Abrahama - zabiera Cię w daleką i wymagającą wysiłku podróż... może wydaje Ci się, że żąda od Ciebie zbyt wiele... że to nieludzkie, by kazał Ci oddać to, co dla Ciebie tak ważne - ludzi, pracę, marzenia... Może chce pokazać Ci świat z innej perspektywy, tej niebiańskiej... może liczy na to, że ta droga odmieni Twoje serce... że zobaczysz w Nim Boga... Na pewno jednak nie zostaniesz sam. Na każdej górze, w każdej z tych rzeczywistości, na każdym zakręcie i każdej ścieżce - On jest z Tobą i czuwa nad każdym Twoim krokiem...



sobota, 20 lutego 2021

I niedziela Wielkiego Postu, 21.02.2021r.

 Liturgia słowa: Rdz 9, 8-15; Ps 25, 4-10; 1 P 3, 18-22; Mk 1, 12-15

Pustynia... piach, kurz, brunatna, spękana ziemia... tumany pyłu, suche zarośla... cisza i panujący wokół bezruch. Od czasu do czasu gorący podmuch wiatru rzuci pod stopy zeschnięty liść, beżową łodygę martwej już teraz rośliny. Tu człowiek czuje się tak, jakby był sam na całej ziemi - nie słychać żadnych głosów, życie zamiera. Pustynia ma swój rytm, któremu trzeba się poddać, przyjąć za swój własny - przynajmniej na jakiś czas...

Czterdzieści gorących dni... czterdzieści zimnych nocy. Gwiazdy tak wyraźne na atramentowym niebie. Czas sam na sam z Bogiem. Głód. Pragnienie. Pokusy... Czterdziestodniowe rekolekcje, prawdziwa próba charakteru - niezwykła możliwość usłyszenia tego, co na co dzień gubi się pośród wielu dźwięków. Pustynia, która jest łaską... owocuje przemianą serca,  precyzuje cel, daje możliwość postawienia sobie ważnych pytań i poszukania na nie odpowiedzi. Kim jestem? Po co jestem? Czego chcesz ode mnie, Boże? Daj mi poznać Twoje drogi, Panie, naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami... 

Woda jawi się jako rozwiązanie problemu pustyni. Przecież woda to życie... Tak mocno brzmi tu kontrast z wodami potopu z pierwszego czytania, który przypomina, że jej nadmiar niesie ze sobą śmierć. Jest woda, która ratuje nas  we chrzcie nie przez obmycie z brudu cielesnego, ale przez zobowiązanie dobrego sumienia wobec Boga... niesie ona ze sobą obietnicę przymierza człowieka z Bogiem, wspomnienie o Jego miłości, która trwa od wieków

Pomiędzy żarem pustyni i wodami potopu - dwiema skrajnościami - Bóg rozpina różnobarwny łuk tęczy. Bo te dwie rzeczywistości przenikają Twoje życie... Czasem jesteś na pustyni - szatan kusi Cię, sprawdza Twoją determinację, by wytrwać w wielkopostnym postanowieniu, wydaje Ci się , że nikogo nie ma, że walczysz sam... Czasem toniesz w morzu trosk i problemów - przytłoczony nadmiarem zdarzeń, zniechęcony i przygnębiony, widzisz tylko szarość i strugi deszczu, który pada i pada bez końca... 

W Twoim życiu - pomiędzy pustynią a potopem, pustką i nadmiarem - Bóg jest obecny. Co więcej - obie te rzeczywistości zapisane są w Jego planie dla Ciebie, obie są łaską. Do Ciebie należy - wierność. Bóg jest wierny swojemu przymierzu... A czy Ty jesteś wierny Jego drodze?


  

sobota, 13 lutego 2021

VI niedziela zwykła, 14.02.2021r.

 Liturgia słowa: Kpł 13, 1-2.45-46; Ps 32, 1-2.5.11; 1 Kor 10, 31-11, 1; Mk 1, 40-45

Samotny, odrzucony, zapomniany... Omijany z daleka, wykluczony, wyrzucony poza nawias...  Budzący wstręt, strach i odrazę. Wyklęty, niekochany, jeszcze za życia skazany na śmierć... Trędowaty. Taki, od którego bezpiecznie jest uciec, nie widzieć go, nie dostrzegać jego cierpienia i bólu. Człowiek chory. Czym jest jego choroba? Karą za grzechy? Wyrokiem? Przekleństwem? I jeszcze ten odwieczny problem - jak się wobec niego zachować... Najlepiej, najbezpieczniej więc - uciekać, by nie zwrócić na siebie jego uwagi. Najwygodniej nie patrzeć w jego kierunku. Zapomnieć, że ktoś taki istnieje...

Trędowatemu niczego nie wolno. Przepisy Prawa jasno określają jego status społeczny - a w zasadzie jego brak. Będzie mieszkał w odosobnieniu. Jego mieszkanie będzie poza obozem. Ubrany w łachmany, brudny, ze skołtunionymi włosami... Naznaczony chorobą jak piętnem, którego nikt - i nic - nie jest w stanie zmazać...  Może na początku walczył, próbował nie poddać się rozpaczy i beznadziei swojego położenia - ale teraz jest mu już wszystko jedno. Z daleka obserwuje życie ludzi, ale jest już poza społecznością, nie należy do niej. Obojętnieje - czas przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie, świat wokół zmienia się - a on pozostaje w tym samym miejscu. Czeka na śmierć - bo jedynie ona wybawi go z tej sytuacji. A przecież w żaden sposób nie zawinił... dlaczego więc...? 

I jest Jezus. On nie udaje, że problem nie istnieje. Wręcz przeciwnie - dostrzega trędowatego. Dla Niego ten chory człowiek nie jest niewidzialny, nie jest tylko problemem, który wchodzi Jemu w drogę. Jezus doskonale zna przepisy Prawa, według których trędowaty jest nieczysty. Dla Niego jednak ważniejsza jest miłość - dlatego zdjęty litością, wyciąga rękę i dotyka go. Przekracza dzielący ich mur, by wskazać nową drogę, dać nowe życie, przywrócić sens cierpieniom, które znosił... 

Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowcą Chrystusa - pisze święty Paweł. Naśladować Chrystusa - to też traktować ludzi chorych tak, jak On - z miłością, szacunkiem, troską... Na pewno jest Ci trudno, bo nie wiesz, jak się zachować, co mówić, jak pomóc.... często jednak to nie słowa są ważne, ale po prostu obecność. Dzięki niej możesz sprawić, by choć na chwilę ten chory, opuszczony, wykluczony poczuł, że jeszcze żyje, że jego istnienie ma dla Ciebie jakiekolwiek znaczenie. To bardzo wiele zmienia... To jest miłość, której uczy Jezus - miłość, która buduje i podnosi na duchu nawet wtedy, kiedy brak nadziei na wyzdrowienie...






sobota, 6 lutego 2021

V niedziela zwykła, 7.02.2021r.

 Liturgia słowa: Hi 7, 1-4.6-7; Ps 147A, 1-6; 1 Kor 9, 16-19.22-23; Mk 1, 29-39

Bezsenne noce... poświata księżyca sącząca się przez okna, cienie tańczące na ścianach, cisza odmierzana wskazówkami zegara... Świat wydaje się pogrążony w głębokim śnie, dziwnie odrealniony. Czas biegnie zupełnie inaczej, wszystko toczy się w zwolnionym tempie i trwa znacznie dłużej. Minuty zmieniają się w godziny... Obiecuję sobie czasem, że doczekam tego momentu, kiedy noc staje się dniem, życie wraca na swoje dawne tory, by znów minąć kolejnym popołudniem i wieczorem, mignąć wydarzeniami, błysnąć na chwilę słońcem - i zgasnąć.

I tak mija dzień za dniem, noc za nocą, miesiąc, rok... Dni moje lecą jak tkackie czółenko, i kończą się, bo braknie nici... Co więc robić z czasem, który mam? Jak zagospodarować długie nocne godziny myślenia o tym, co już było, porządkowania spraw i wydarzeń? To nie jest pora na snucie planów i marzeń... raczej na zamykanie tego, co niedokończone... Czas na liczenie gwiazd i nadawanie im imion... pytania o sens życia, poszukiwania podszewki świata... rozliczania się z Bogiem... powolnego odchodzenia.

Po dniu spędzonym na wysłuchiwaniu trudnych historii, pochylania się nad chorymi, leczenia złamanych na duchu i przewiązywania ich ran Jezus też nie śpi. W domu Piotra ciszę odmierzają oddechy śpiących tutaj ludzi. Są zmęczeni - przez cały dzień przewijały się tu tłumy. Nad każdym Jezus się modlił, każdego słuchał z taką samą uważnością, pocieszał, uzdrawiał, uwalniał. Drzwi zamykały się i otwierały, przestrzeń wypełniały płacze, krzyki, słowa, zaludniały kolejne postaci. To musiało być męczące. Zwłaszcza dla Jezusa - bo to do Niego przychodzili wszyscy poranieni, pogubieni, chorzy i cierpiący - a On stał się niewolnikiem wszystkich. Jemu ta noc nie przynosi wytchnienia... Wymyka się więc i przez uśpione Kafarnaum wydostaje się na pustynię, by tam rozmawiać z Ojcem, oddać Mu wydarzenia tego dnia, dziękować, prosić - i pytać o Jego wolę. Bo przecież zaraz wstanie kolejny dzień... przyjdą kolejni ludzie potrzebujący uzdrowienia. Co robić? Zostać? Iść? Ale jak porzucić tych wszystkich biedaków, głodnych, opętanych? 

Zaczyna świtać. W oddali słychać kroki - to Szymon z towarzyszami. Szukają Go. Wszyscy Cię szukają... On jednak już wie - Jego misją jest nauczać, głosić dobrą nowinę o Bożej miłości - po to wyszedłem - mówi do uczniów. I wyrusza w drogę. Nie uzdrowił wszystkich chorych. Nie uwolnił wszystkich opętanych. Nie to było - i jest - celem i sensem Jego życia na ziemi.

A Ty? Umiesz odpuścić? Potrafisz oddać Bogu to, z czym sobie nie radzisz? Powierzasz Mu trudne historie, które stają się Twoim udziałem? Pytasz o Jego wolę względem osób, które spotykasz na swojej drodze? Porozmawiaj z Ojcem w czasie tych dziwnych pustych godzin... To On leczy, On podnosi i On buduje... On też pokazuje drogę, którą Ci wyznaczył, prowadzi Cię - czasem w zupełnie nieoczekiwany i zaskakujący sposób... 



VI niedziela wielkanocna, 14.05.2023r.

  Liturgia słowa: Dz 8, 5-8.14-17; Ps 66, 1-7.16.20; 1 P 3, 15-18; J  14, 15-21 Czasem wystarczy jedno zdanie. Parę wyrazów splecionych w me...