sobota, 25 marca 2023

V niedziela Wielkiego Postu, 26.03.2023r.

 Liturgia słowa: Ez 37, 12-14; Ps 130, 1-8; Rz 8, 8-11; J 11, 1-45

Czasem wydaje się, że wszystko już skończone. Na telefonie brak nowych powiadomień, połączenie wychodzące jak syrena okrętowa śle w eter błagalne wołanie o odpowiedź, ale bez skutku. Samotność staje się nagle jak za ciasna klatka, w której szamoce się schwytany w niewolę przerażony ptak. Pustka - i cisza tak głośna, że wydaje się krzyczeć. Niemal namacalna wielka nieobecność. Poczucie klęski i zawodu. Grób - i kamień na grobie.I nie ma już nic... Przez jakiś czas żyje się jak w bańce albo w próżni, do której nie docierają żadne zewnętrzne sygnały. Ale w końcu nastaje moment, gdy bańka pęka - wtedy budzi się pamięć. I emocje. Rozpacz, żal, tęsknota, złość - to mieszanka wybuchowa, bomba z opóźnionym zapłonem, którą uruchomić może jeden przypadkowy impuls... Gdybyś tu był, mój brat by nie umarł...  Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?

Łazarz zasnął po ciężkiej chorobie - więc pewnie zdążył się pożegnać, załatwić ostatnie sprawy, stracić nadzieję na wyzdrowienie, dotknąć dna rozpaczy... Nie wydarzył się cud, co więcej - jego przyjaciel Jezus nie towarzyszył mu w tych ostatnich chwilach. A przecież wiedział... Gdyby tu był... Podobno nadzieja umiera ostatnia... Potem - to samo. Cisza - i wieczny odpoczynek. Ciemna pieczara i ciasno owinięte bandażem ciało. Więzy śmierci i pęta otchłani.Martwa cuchnąca skorupa, w której nie ma już ani odrobiny życia - leży bowiem od czterech dni w grobie

Zawsze ciekawiło mnie, co czuł wskrzeszony Łazarz... Wdzięczność? Radość? Niepewność? Czy był świadomy faktu własnej śmierci - czy wydawało mu się, że to tylko sen, z którego go obudzono? Co pamiętał? Ewangelia milczy... Bo tak naprawdę to nie on jest pierwszoplanowym bohaterem tej historii, ale Jezus, który poprzez przywrócenie mu życia objawia chwałę Bożą i udowadnia, że naprawdę jest zmartwychwstaniem i życiem, a kto żyje i wierzy w Niego, nie umrze na wieki...

Może czujesz się porzucony, samotny, niechciany... może wydaje Ci się, że wszystko już się skończyło... może ciężar, który niesiesz, przygniata Cię do ziemi tak bardzo, że ledwo oddychasz... może wszyscy wokół Cię zawiedli... może Twoje serce już dawno umarło, a Ty dalej mechanicznie wykonujesz codzienne czynności...Nie ma takiej otchłani, z której Jezus nie mógłby Cię wyciągnąć. Nie ma takiej przeszkody ani takiego kamienia, który byłby w stanie Go powstrzymać. Nieważne, w jakich tarapatach się znalazłeś, w jakim grobie tkwisz - może już zupełnie pozbawiony nadziei, może niezdolny do jakiegokolwiek działania - On może Cię z niego wydobyć i udzielić ducha, byś ożył. Nie ma takiego grzechu, który mógłby sprawić, że Bóg przestanie Cię kochać...


 

sobota, 18 marca 2023

IV niedziela Wielkiego Postu, 19.03.2023r.

 Liturgia słowa: 1 Sm 16, 1b.6-7,10-13b; Ps 23, 1-6; Ef 5, 8-14; J 9, 1-41

Można patrzeć - i nie widzieć. Widzieć - ale nie dostrzegać. Oglądać - i nie zauważyć. Spojrzeć - i nie rozpoznać. Można czuć czyjąś obecność mimo zamkniętych oczu, ale można też mieć je szeroko otwarte, a i tak przegapić swój przystanek, kolejny zachód słońca, łzę spływającą po ukochanym policzku... Oczy są zwierciadłem duszy - w delikatnym drgnięciu powiek, iskierkach światła w źrenicach, zmrużonych kącikach kryją się wszechświaty emocji, uczuć, myśli. Można przejrzeć się w czyichś oczach jak w lustrze, bo odbija się w nich echo naszych słów. Jednym spojrzeniem można uciszyć hałas, wbić komuś sztylet prosto w serce, dotknąć czegoś, co do tej pory było schowane gdzieś głęboko, poza zasięgiem wzroku. Jednym spojrzeniem można wyrazić zachwyt, podziw, uwagę; dodać odwagi i otuchy; pocieszyć i zapewnić jestem z tobą. Oczy wysyłają sygnały - porozumiewawczym mrugnięciem można wyrazić wspólne stanowisko, określić stosunek do jakiejś sprawy, poprosić o głos, ocenić - ale odbierają również bodźce z otaczającego nas świata, by wzbudzić zachwyt lub odrazę, zbudować lub zasmucić... 

Tak często oceniamy - ludzi, sytuacje, rzeczywistość - przez pryzmat tego, co widzimy. I tak łatwo ulegamy złudnemu przekonaniu, że to, co widzimy, jest tym, czym jest naprawdę. Nasz zmysł wzroku staje się jedynym punktem odniesienia, jedynym źródłem wiedzy o świecie... A przecież wystarczy założyć różowe okulary i wszystko się zmienia - drzewa i ulice, ludzie i niebo zmieniają barwę, tracą ostrość... trudno zauważyć granice i szczegóły, świat staje się nagle zupełnie inny, nowy, nieznany. Uzbrojonym okiem można dostrzec to, czego na co dzień nie widać - mikrokosmos komórek, życie tak małe, że niemal niewidoczne. Może więc nie należy tak bardzo ufać swojemu wzrokowi? Może warto dać sobie szansę na inne spojrzenie, założyć - lub zdjąć - okulary, zmienić perspektywę...?

...nie tak bowiem, jak człowiek, widzi Bóg, bo człowiek widzi to, co dostępne dla oczu, a Pan widzi serce. Tylko On potrafi patrzeć tak, żeby widzieć naprawdę. Tylko On przenika serce, by wydobyć z niego to, co schowane najgłębiej, często nawet przed Tobą samym, wyciągnąć na światło dzienne i uwydatnić Twoje piękno. Bo w Jego oczach - patrzących zawsze z miłością - jesteś piękny, choć Ty możesz w sobie widzieć tylko to, co najbardziej rzuca się w oczy, jak rude włosy Dawida. Niegdyś byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu a żadna ciemność, żaden mrok nie zdoła przesłonić oczu Boga. On wie, kiedy przechodzisz przez ciemną dolinę, a gdy jesteś zmęczony pozwala ci leżeć na zielonych pastwiskach. Chce zdjąć bielmo z Twoich oczu, zbudzić Cię z głębokiego snu, by zajaśniał Ci Chrystus, żebyś zobaczył Go i rozpoznał. 

Jak patrzysz - na siebie, na innych, na świat? Co widzisz? Pozwól Jezusowi, by uzdrowił Twój wzrok, by nauczył Cię patrzeć swoimi oczami, byś rozpoznał Go w swojej codzienności. Wiara rodzi się ze spotkania z Tym, którego widzisz i który mówi do Ciebie...







 

sobota, 11 marca 2023

III niedziela Wielkiego Postu, 12.03.2023r.

 Liturgia słowa: Wj 17, 3-7; Ps 95, 1-2.6-9; Rz 5, 1-2.5-8; J 4, 5-42

Woda jest w ciągłym ruchu. Podskakuje na nierównym kamienistym dnie, z hukiem rozbija się kaskadą wodospadu, sączy się pomiędzy zbutwiałymi liśćmi i cicho snuje swoją opowieść meandrując pośród pól, łąk i lasów... Napełnia dzbany, dzbanki, konewki i czajniki. Pluszcze deszczem o rynny, rozpryskuje się na szybie, odbija się od asfaltu. Skrapla się łzami na zaparowanym szkle albo powoli spływa po ciepłym policzku rysując krzywe linie... Kiedy byłam mała, chciałam ją zatrzymać - na górskich potokach budowałam tamy z kamieni i patyków, by choć na chwilę zapanować nad tym żywiołem, ujarzmić go - zawsze jednak to rzeka zwyciężała. Jej szybki nurt unosił w dal fragmenty mojej konstrukcji tak, jakby chciał mi pokazać, że nie wszystko można powstrzymać, nie nad wszystkim zapanować, nie zawsze mieć kontrolę - ale też, że na początku wystarczy mała szczelina przepuszczająca wodę, drobna nieszczelność, niedokładność, szansa jedna na sto, by tama została przerwana... I jak echo powraca pytanie czego pragniesz... czego tak naprawdę pragniesz...

Pragnąć to więcej niż chcieć. Pragnienie sięga głębiej - jest jak studnia pośrodku pustyni. Woda z wierzchu jest brudna, mętna, zastała i lekko ciepława... trzeba trochę jej wylać, by kolejne wyciągnięte z trudem wiadro wypełniała ta krystalicznie czysta, świeża, chłodna... Potrzeba determinacji, by dotrzeć do głębi - ale tylko ona może zaspokoić rzeczywiście pragnienie. O wiele łatwiej zatrzymać się na powierzchni - wyciągnąć jedno wiadro wody, by stwierdzić, że nie nadaje się do picia i szukać innej studni, gdzieś dalej, w bardziej przyjaznym otoczeniu... Tak łatwo odejść, gdy coś nie spełnia naszych oczekiwań od razu... tak łatwo zniecierpliwić się, ze złością rzucić wiadro, przerwać rozmowę w pół zdania, gdy padają niewygodne słowa... 

Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął... Każdy, kto przyjdzie tylko po to, żeby dostać to, czego chce, ciągle będzie szukał spełnienia swoich potrzeb, pragnień, zachcianek... Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki... bo tylko ten, kto sięgnie głębiej, kto pozwoli Jezusowi wypełnić swoje pragnienie, kto w Nim dostrzeże prawdziwe źródło wody żywej i przyjmie w pokorze Jego łaskę nie będzie już nigdy pragnąć. Tylko On może wypełnić pragnienie...

Jesteś tu dziś - stoisz przy pradawnej studni Jakuba. Jest tu też On - może nie rozpoznajesz Go wcale, może wydaje Ci się zwykłym wędrowcem, przybyszem z obcych stron, w Twojej krainie. Jak co dnia przyszedłeś po wodę. To spotkanie może przebiec w milczeniu - nie zareagujesz na Jego słowa daj mi pić, bo wydadzą Ci się jakieś nie na miejscu, może zbyt władcze... może udasz, że nic nie słyszałeś i skupisz się na wyciąganiu wody. Może jednak dasz się wciągnąć w rozmowę - na początku przypominającą zwykłą pogawędkę, wymianę poglądów... A może sięgniesz jeszcze głębiej - a właściwie pozwolisz Jemu, by poprowadził Cię dalej, byś stanął w prawdzie przed sobą i wobec Niego - a wtedy On objawi Ci, że jest Mesjaszem, Zbawicielem świata... Wie o Tobie wszystko - i ciągle Cię kocha. Chce, żebyś odnalazł w Nim swoje źródło.

Wystarczy malutka szczelina, jedno Twoje słowo, jedna reakcja - wcale nieoczywista - by miłość Boża rozlała się w Twoim sercu... pozwól Mu wejść w Twoje życie, Twoją codzienność. Zajrzyj dziś razem z Nim w głąb studni, pozwól Mu mówić do Ciebie i przyjmij z Jego rąk wodę żywą - bo tylko ona ugasi Twoje pragnienie...



sobota, 4 marca 2023

II niedziela Wielkiego Postu, 05.03.2023r.

 Liturgia słowa: Rdz 12, 1-4a; Ps 33, 4-5.18-20.22; 2 Tm 1, 8b-10; Mt 17, 1-9

Czasem słowa stają się bezradne... Z rytmicznym stukotem upadają na ziemię jak rozerwany sznur kolorowych korali, by potoczyć się we wszystkich kierunkach... Wyrwane z sensu i ogołocone z kontekstu próbują przykryć moje zmieszanie, niepokój, zagadać rzeczywistość, która wysmykuje się z rąk jak źle złapany materiał. Bo cisza nie jest łatwa. Słuchanie nie jest łatwe. Stanięcie wobec niepojętego, niezrozumiałego, niewyobrażalnego nie jest łatwe... Moje mury i murki zbudowane są ze słów. Mówię, gdy nie wiem, co powiedzieć, jak zareagować... Mówię, gdy czuję się niepewnie, nie na miejscu, nie w porę... Mówię, choć to, co czuję i to, co myślę dalekie jest od wypowiadanych przeze mnie słów, nie mieści się w nich - ale wypadało by cokolwiek powiedzieć, jakoś zareagować - mówię więc... 

Panie, dobrze, że tu jesteśmy. Choć nie wiem, po co. Nie rozumiem, co tu się właściwie dzieje, co dzieje się z Jezusem na tej górze. Czego właściwie jestem świadkiem? Czy to Ty - ten sam Nauczyciel - którego znam? Co mogę powiedzieć? Jak zareagować na tę przemianę? Brak słów... brak adekwatnej reakcji, bo tego nie da się nazwać, to jest coś innego, nowego, wielkiego... I jeszcze ta wątpliwość z tyłu głowy - czy mam prawo tu być? Czy mogę? Czy to tylko - przypadek? Zaznaczam więc swoją obecność, ale to trochę jak pytanie o przyzwolenie... Panie, dobrze, że tu jesteśmy...?

... jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty... - bo chcę coś zrobić, moja niewiedza i niepewność zmusza mnie do działania, do podjęcia jakiejś aktywności. To pozwoliłoby mi choć trochę zrozumieć, z kim - i z czym - mam tutaj do czynienia. Może to niepojęte kieruje się jakimiś regułami, znanymi ludzkimi zasadami... Może zmieści się w postawionym naprędce namiocie i stanie się bliższe, bardziej oswojone...?

I ten obłok, a z niego głos, który przerywa ten bezsensowny słowotok... To jest mój Syn umiłowany... Jego słuchajcie... słuchaj... nie gadaj niepotrzebnie. Nie próbuj zalać potokiem słów tego, czego nie można zrozumieć i nazwać znanymi pojęciami. Słuchaj - bo tylko otwarcie się na Boże słowo przyniesie Ci pokój i błogosławieństwo... Staniesz się błogosławieństwem - jak posłuszny Bożej obietnicy Abram... Słuchaj - nawet jeśli nie rozumiesz, nawet jeśli chciałbyś coś powiedzieć, bo wydaje Ci się, że powinieneś, że tak trzeba - po prostu słuchaj. Słuchaj - nawet jeśli to, co słyszysz nie jest tym, co usłyszeć chciałbyś... nawet jeśli budzi w Tobie lęk... Słuchaj - i zaufaj. Naprawdę nie trzeba więcej...




VI niedziela wielkanocna, 14.05.2023r.

  Liturgia słowa: Dz 8, 5-8.14-17; Ps 66, 1-7.16.20; 1 P 3, 15-18; J  14, 15-21 Czasem wystarczy jedno zdanie. Parę wyrazów splecionych w me...