sobota, 3 lipca 2021

XIV niedziela zwykła, 4.07.2021r.

 Liturgia słowa: Ez 2, 2-5; Ps 123, 1-4; 2 Kor 12, 7-10; Mk 6, 1-6

Rzucane ukradkiem spojrzenia, nieśmiałe półuśmiechy, szepty, czasem buntownicze pozy i znudzone miny... Kilkanaście par oczu - czasem zaciekawionych, częściej znużonych... Kilkanaście nowych twarzy, imion, historii... różne temperamenty, zdolności, oczekiwania... wątpliwości i kłębiące się w głowie pytania - a czasami apatia, obojętność, rezygnacja. Naprzeciwko nich - ja. Wrogi element. Nauczyciel. Jak będzie się układała nasza współpraca? Czy się polubimy? Czy odnajdziemy wspólny język? Czy uda się zbudować relację, która umożliwi wymianę myśli? Czego się od siebie nawzajem nauczymy? Jak będzie przebiegała ta nasza podróż? Gdzie się spotkamy? Czy ciągle jeszcze wzruszać nas będzie to samo - czy już nie? Na razie stoimy naprzeciwko siebie - oni i ja. Dziwne to uczucie - mam świadomość, że w jakiś sposób jesteśmy sobie przeznaczeni, a jednak nie czuję się wcale pewnie w tej roli. Przecież jeszcze niedawno byłam po tamtej stronie, a dziś mam zostać kapitanem tego statku - tym, kto wyznacza kierunek, prowadzi, podejmuje decyzje - nie zawsze przecież łatwe. Czasem trzeba komuś wylać na głowę kubeł zimnej wody... rzucić koło ratunkowe... przekonać do szorowania pokładu... czasem pomóc uwierzyć, że ta podróż ma sens... że gdzieś jest przyjazny port... że warto płynąć dalej mimo niesprzyjającego wiatru... 

Drogi, którymi Bóg nas prowadzi, bywają zaskakujące. Zdarza się, że po wielu latach trafiamy w to samo miejsce, z którego wyruszaliśmy w podróż. Czasami po prostu nigdzie nie wyjeżdżamy - zmienia się przestrzeń wokół nas, pojawiają się nowi ludzie, otwierają się nowe możliwości... czasami to my się zmieniamy - dorastamy, zmienia się nasz punkt widzenia, zyskujemy perspektywę... Po pewnym czasie powrót do miejsca, w którym się wychowaliśmy, które pamięta nas jako dzieci, bywa sporą niespodzianką. Dom wydaje się znacznie mniejszy, ulice krótsze, twarze przechodniów dziwnie obce... 

Jezus wraca dziś do swojego rodzinnego miasta. Patrzy na nie przez pryzmat drogi, którą przeszedł - zarówno w sensie dosłownym, jak i metaforycznym. Nie jest już tym samym człowiekiem - dziś towarzyszą Mu uczniowie, którzy byli świadkami Jego cudów, poszli za Nim wierząc, że jest Mesjaszem, Zbawcą Izraela. Jak patrzą na Niego mieszkańcy? Kogo w Nim widzą? Czy nie jest to cieśla, syn Józefa i Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry? A z drugiej strony - co to za mądrość, która jest Mu dana? Jak odnaleźć się w tych wątpliwościach? Jak to możliwe, że człowiek - taki jak my, jeden z nas - może być równocześnie kimś... tak obcym, odległym, niemal nie z tej ziemi? Ze może uzdrawiać, czynić cuda, nauczać? Czy to możliwe, że może być Mesjaszem? Tak ciężko w to uwierzyć... 

Trudno jest być prorokiem wśród swoich - bo przecież oni wszyscy pamiętają dziecięce wybryki, codzienność tak zwyczajną, zbuntowaną młodość... Znają doskonale sytuację rodzinną i materialną, przywykli do takiego Ciebie. I kiedy nagle pojawiasz się - całkowicie inny, nowy Ty, w zupełnie innej roli - porzucenie tych wspomnień jest niełatwe. Lubimy myśleć schematami - lubimy to, co swojskie, znajome, podobne do nas... Tkwiąc w miejscu wydaje nam się, że czas się zatrzymał, że dziecko już zawsze będzie dzieckiem, buntownik pozostanie buntownikiem, syn cieśli będzie cieślą... 

Tymczasem Bóg ma dla Ciebie plan rozwoju. Chce uczynić Cię swoim prorokiem. Posłać Cię w miejsca, o których nigdy nawet nie myślałeś; do ludzi, których imion jeszcze nie znasz. To nie zawsze łatwa misja. Nie wszyscy przyjmą Cię z otwartymi ramionami - czasem spotkasz się z pogardą, obojętnością, znużeniem... czasem czyjeś oczy wpatrzą się w Ciebie z ciekawością, zapłoną ogniem - by po chwili zgasnąć... czasem będziesz miał dość tego zadania - wtedy usłyszysz Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali - i ruszysz znowu, pójdziesz dalej - do swoich i do obcych, do ludzi o bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach... Pójdziesz - bo jesteś posłany, by iść. Nie od Ciebie zależy, jak przyjmą Cię napotkani po drodze ludzie. Nie od Ciebie zależy, czy dzięki Tobie uwierzą - Ty po prostu masz iść. Wiernie i konsekwentnie głosić miłość Bożą - nie tylko słowem, ale i czynem - a ludzie będą wiedzieli, że prorok jest wśród nich. 





1 komentarz:

  1. Dziękuję za te drogowskazy dzisiejszej Niedzielnej podróży za Jezusem 😍☺👐

    OdpowiedzUsuń

VI niedziela wielkanocna, 14.05.2023r.

  Liturgia słowa: Dz 8, 5-8.14-17; Ps 66, 1-7.16.20; 1 P 3, 15-18; J  14, 15-21 Czasem wystarczy jedno zdanie. Parę wyrazów splecionych w me...