sobota, 1 października 2022

XXVII niedziela zwykła, 2.10.2022r.

 Liturgia Słowa: Ha 1, 2-3.2,2-4; Ps 95, 1-2.6-9; 2 Tm 1, 6-8.13-14; Łk 17, 5-10

Jak długo, Panie...? Jak długo trwać będzie ten czas - jakikolwiek nie jest - dobry czy zły? Jak długo jeszcze mam tkwić w swoim nieszczęściu, na próżno wyglądając jakiejś pomocy? Jak długo muszę czekać na to, żebyś odmienił mój los? Ile przede mną jeszcze nieprzespanych nocy i przepłakanych dni? Jak długa droga dzieli mnie od końca tego czasu? Czy - biegnąc - mogę choć trochę szybciej dotrzeć do celu? Czy daleko jeszcze? W jakich jednostkach powinnam mierzyć tę odległość - czy to tylko kilka kroków, dwa zakręty, godzina, miesiąc, rok...?

Jak długo, Panie...? Jak długo muszę czekać, żebyś mnie zauważył, pochylił się nade mną, wziął mnie na ramiona jak zagubioną owcę, ucieszył się mną? Jak długo mam Cię wzywać, wołać do Ciebie: Na pomoc...? Ile czasu potrzeba, żebyś mi odpowiedział? Jak to możliwe, że kochasz - a jednocześnie pozwalasz, żebym tak cierpiała...? Jak długo będziesz przyglądał się z góry mojemu nieszczęściu, zanim wkroczysz ze swoją mocą, by kolejny już raz pomóc mi stanąć pewniej na nogach, pod stopami poczuć stały ląd? Kiedy w końcu wyciągniesz do mnie rękę, żebym mogła uchwycić się jej, złapać się Ciebie jak rozbitek cudem ocalały z tonącego statku? 

Jak długo, Panie...? Czy w ogóle mnie słyszysz? Może mój głos nie dociera do Twoich uszu? Może robię coś źle? Może powinnam inaczej do Ciebie mówić? Może moje słowa - takie nieporadne i koślawe - wytarły się już, zużyły, nie wystarczają? 

A może... może to ja nie słyszę już Ciebie? Może moje serce wyschło i stwardniało na kamień? Może - jak zepsute radio - nie wychwytuje dźwięku Twojego głosu? Może tak już przywykło do wszechobecnego hałasu, że trudno mu wydobyć Twoje słowa spośród trzasków i pisków wokół? 

Jak mało we mnie wiary... Jak trudno dostrzec, że w tym czasie - jakikolwiek jest - Ty jesteś ze mną... Jak łatwo dać się zwieść pragnieniu, żeby zawsze było dobrze, spokojnie, bezpiecznie - najlepiej tak, jak ja chcę. Jak ważne jest, żeby nie stracić sprzed oczu Twojej obietnicy mówiącej o tym, że sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności... Niełatwo jest pokornie czekać na swoją kolej wierząc tylko, że kiedyś na pewno przyjdziesz. 

Moja wiara potrzebuje dowodów, znaków, cudów... a przynajmniej tak mi się wydaje - bo oto znów chcę ją kształtować po swojemu, formować ją według własnych upodobań zapominając o tym, że to Ty dałeś mi ducha mocy i miłości oraz trzeźwego myślenia... To Ty jesteś moim Panem - chcę, żebyś był moim Panem. To Ciebie codziennie wybieram i Tobie się oddaję. Tobie ufam - a więc nawet wtedy, gdy ten niepomyślny czas ciągnie się już bardzo długo i zewsząd otaczają mnie ciemności - wiem, że Ty mnie poprowadzisz, bo to część drogi, która zbliża mnie do Ciebie... Drogi, która kształtuje moje serce, by choć trochę upodobniło się do Twojego...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

VI niedziela wielkanocna, 14.05.2023r.

  Liturgia słowa: Dz 8, 5-8.14-17; Ps 66, 1-7.16.20; 1 P 3, 15-18; J  14, 15-21 Czasem wystarczy jedno zdanie. Parę wyrazów splecionych w me...