sobota, 26 marca 2022

IV niedziela Wielkiego Postu, 27.03.2022r.

 Liturgia słowa: Joz 5, 9-12; Ps 34, 2-7; 2 Kor 5, 17-21; Łk 15, 1-3.11-32

Jeden z moich powrotów ma smak poziomek ze śmietaną i cukrem... Inny wybrzmiewa chrobotem klucza i charakterystycznym skrzypnięciem drzwi... jeszcze inny jest delikatnym muśnięciem słońca albo powiewem wiatru wypełniającego białe żagle... brzęczeniem owadów uwijających się w żółtych kwiatach nadbrzeżnej rudbekii... dostojnym szumem wysokich jodeł... szmaragdową przestrzenią bocianiej łąki... Czasem jednak moje powroty mają słony smak łez - bo znów przegrałam, znów się nie udało, przeceniłam swoje możliwości, popełniłam błąd - i musiałam zawrócić nie osiągnąwszy zamierzonego celu. Jest tyle miejsc, w które lubię wracać... tych konkretnych, określonych matematyczną precyzją geograficznych współrzędnych, i tych, które noszę we wspomnieniach, pewnie zniekształconych upływem czasu, może wyidealizowanych - a przecież jakoś ważnych. Czasem trafiam tam przez przypadek... innym razem świadomie wybieram tę samą dobrze znaną trasę, ten sam widok. Te powroty są inne - zawsze trochę zaskakujące, nieraz trudne - dają mi jednak poczucie pewnej stałości, niezmienności, ciągłości. Pozwalają się odnaleźć, odkryć swoją przynależność, wpasować się w ten kawałek świata...

Bohater dzisiejszej ewangelii też wraca - choć tak trudny do powrót... Trudno go rozpoznać w głodnym, sponiewieranym, spokorniałym chłopaku pojawiającym się w rodzinnych stronach. Niewiele pozostało z jego młodzieńczej buty, uporu, przekonania, że świat stoi przed nim otworem... Życie nauczyło go, że łatwo stracić  szczęście zbudowane na tym, co lekkie i przyjemne. Kiedy zauważył, że gotów jest napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, zrozumiał, jak nisko upadł. Wie, że znalazł się w ślepym zaułku - nie ma już nic, co może ocalić. Jest tylko głód, bezradność i hańba. I ten właśnie moment, ta chwila, to początek jego drogi do domu... Stoi teraz przed ojcem - doskonale świadomy swoich błędów, przegrany, rozczarowany sobą i światem, przygnieciony poczuciem winy, przekonany, że czeka go los niewolnika, bo przecież na inny nie zasługuje... 

Drugi z synów też wraca - zmęczony ciężką pracą w polu, którą wykonywać musi przecież za dwóch. Codziennie pokonuje tę samą trasę, bo jest zawsze blisko - odpowiedzialny, rozsądny, wierny, ale niezbyt szczęśliwy.  Został w domu - może nie bardzo miał inne wyjście... a może zabrakło mu odwagi, by zabrać swoją część majątku i odejść? Dokonał wyboru - ale czy jest szczęśliwy...? Tak wiele od siebie wymaga... chciałby zapełnić pustkę po bracie... tak bardzo się stara...Stoi teraz na uboczu, a jego nieobecność zdaje się krzyczeć o uwagę, miłość, ojcowską troskę... przecież nigdy nie odszedł... to niesprawiedliwe... i tak bardzo boli...

A Ty? Gdzie teraz jesteś? Może - jak syn marnotrawny - trwonisz majątek, rozmieniasz się na drobne goniąc za tym, co tak naprawdę nie przynosi Ci pokoju ani szczęścia? Może ciągle rozpamiętujesz swoje błędy i porażki, tkwisz w poczuciu winy i straty? Może czujesz, że znalazłeś się w pułapce bez wyjścia? Może zerwałeś wszystkie relacje, spaliłeś za sobą mosty i wydaje Ci się, że nie można nic z tym zrobić? Może czujesz się przegrany, beznadziejny, bezsilny i pragniesz, by ktoś dał Ci choć namiastkę uwagi, miłości? A może wierzysz jeszcze, że nie potrzebujesz nikogo i niczego, że poradzisz sobie sam, że musisz być silny? Może nie wiesz, kim teraz jesteś, bo czujesz się niegodny miana dziecka Boga? 

Albo jest całkiem inaczej - ciągle jesteś blisko Ojca, nigdy Go nie opuściłeś - ale nie jesteś wcale szczęśliwy, bo wydaje Ci się że za mało robisz, za mało się modlisz, za mało od siebie wymagasz? Może jesteś przekonany, że na miłość trzeba sobie zasłużyć, zdobyć ją? Może swoją wartość mierzysz ilością podjętych działań? Może uważasz, że powinieneś się poświęcać, by zyskać Boże uznanie, akceptację? A może - jak starszy syn - czujesz się odepchnięty, niepotrzebny, odsunięty na drugi plan? 

Wróć. Bóg jest Ojcem, który wypatruje Cię z daleka, czeka na Ciebie, bo dla Niego nigdy nie przestałeś i nie przestaniesz być ukochanym synem. On nigdy nie zrezygnuje z Ciebie, nigdy w Ciebie nie zwątpi - choć wie, co myślisz o Nim, o sobie, o innych, choć wie, jaki jesteś, bo widzi Twoje serce - chce Ciebie właśnie takiego, jakim teraz jesteś. Gdziekolwiek pójdziesz, jakkolwiek będzie - w Jego ramionach zawsze masz swoje miejsce. Bezpieczne i wyjątkowe. Wracaj więc - bo bez Ciebie obraz jest niekompletny... Wracaj - bo tylko On może przywrócić Ci życie i tylko w Nim możesz odnaleźć siebie... 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

VI niedziela wielkanocna, 14.05.2023r.

  Liturgia słowa: Dz 8, 5-8.14-17; Ps 66, 1-7.16.20; 1 P 3, 15-18; J  14, 15-21 Czasem wystarczy jedno zdanie. Parę wyrazów splecionych w me...