STACJA PIERWSZA: skazanie
“A gdy Go oskarżali arcykapłani i
starsi, nic nie odpowiadał. Wtedy zapytał Go Piłat: “Nie słyszysz, jak wiele
zeznają przeciw Tobie?” On jednak nie odpowiedział na żadne pytanie, tak że
namiestnik bardzo się dziwił” (Mt 27, 12-14)
Milczysz… Zewsząd słychać krzyki
“Ukrzyżuj!”, “Na krzyż z Nim!”, “Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!” - a Ty milczysz…
Wyrok zapadł już dawno, przyjąłeś kielich z rąk Ojca, wypełnia się Słowo… Ty to
wiesz - i milczysz. Patrzę na Ciebie i nie rozumiem tego milczenia. Czy to
możliwe, żeby wiedzieć - i milczeć? Wokół gwar, krzyki narastają, robi się
zamieszanie, - i to Twoje milczenie,
które tak mocno kontrastuje z oburzeniem, agresją tłumu. Plują Ci w twarz,
szydzą, biją Cię po głowie - Ty milczysz… Nie umiem zinterpretować tego
milczenia, nie rozumiem go… Pomilczę chwilę z Tobą…bo co innego mogę zrobić…
STACJA DRUGA: przyjęcie krzyża
Nie dosyć, że Cię upokorzyli,
ubrali w koronę z cierni i szkarłatny płaszcz, to teraz jeszcze ten krzyż… Ciężki,
przygotowany chyba w pośpiechu. I znowu milczysz. Przyjmujesz go, podnosisz.
Widzę, że trudno Ci go udźwignąć. Umieszczasz go na barkach. Zastanawiam się,
jak dasz radę dotrzeć na Golgotę z takim
ciężarem. Skrwawiony, prawie nagi, obarczony krzyżem wyruszasz w swoją drogę po
zatłoczonych i wąskich ulicach
Jerozolimy. Stawiasz pierwsze chwiejne
kroki, zataczasz się. Tak bardzo chcę Ci pomóc…
STACJA TRZECIA: pierwszy upadek
Przeszedłeś kilka kroków - i
upadasz. Głuchy łomot krzyża uderzającego o ziemię niesie się uliczkami
Jerozolimy. Na chwilę wszystko się zatrzymuje. Czy wstaniesz? Czy weźmiesz znów
na ramiona ten ciężki, niezgrabny krzyż? Stoję w tłumie i patrzę na Ciebie -
zmęczonego, zakrwawionego, upokorzonego - to naprawdę Ty, Mesjasz, Syn Boga?
STACJA CZWARTA: spotkanie z Matką
W tłumie twarzy zauważasz Ją - tę,
która wiedziała od początku...To tylko krótka chwila, spojrzenie w oczy, które mówią wszystko… Nie potrzeba nic
więcej. Ty wiesz i Ona wie. Ona wie, że tak trzeba, że w ten sposób wypełnia
się wola Boża. Ty wiesz, że pójdzie z Tobą do końca tej drogi, że będzie
patrzyła na Twoją mękę i śmierć, że będzie cierpiała… I wiesz, że ten, kto
kocha, jest zawsze - pomimo swojej bezradności. To Wasz czas…
STACJA PIĄTA: pomocna dłoń
“Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali
niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola, i włożyli na niego krzyż, aby
go niósł za Jezusem.” (Łk 23,26) To mógł być każdy z tych, którzy mijali Cię na
drodze. Dlaczego akurat Szymon? Wygląda na zmęczonego pracą w polu. Przymuszony
przez żołnierzy dźwiga krzyż razem z Tobą. Nie do końca wie, kim jesteś, nie
zna Twojej historii - dla niego jesteś kolejnym człowiekiem skazanym na śmierć.
A jednak to właśnie on teraz jest najbliżej Ciebie, może po ludzku coś zrobić,
pomóc bardziej, wziąć na siebie choć cząstkę Twojego fizycznego cierpienia…
Patrzę i dziwię się - czy to przypadek decyduje o tym, że można być tak blisko?
STACJA SZÓSTA: Weronika
Może to impuls spowodowany
widokiem Szymona pomagającego Ci dźwigać krzyż…Oto z tłumu wyrywa się kobieta.
Spotkanie trwa tylko chwilę. Spojrzenie, dotyk chłodnego materiału, czułość i
delikatność, kiedy ociera Twoją poranioną spoconą twarz… i już jej nie ma. A
jednak mam wrażenie, że dzięki temu łatwiej Ci zrobić kolejny krok. To nie jest
jednostronne spotkanie - ta, która otarła Ci twarz, zobaczyła Ciebie naprawdę.
Pokazałeś jej siebie, podarowałeś odbicie swojej twarzy... Od teraz będzie
nazywana Weroniką.
STACJA SIÓDMA: drugi upadek
Droga robi się coraz trudniejsza…
Widzę, że coraz więcej kosztuje Cię każdy kolejny krok. Krzyż zdaje się
przygniatać Cię do ziemi… Potykasz się. Upadasz. Ten drugi upadek boli inaczej
- nie zaskakuje mnie tak bardzo. To było do przewidzenia - nikt nie jest w
stanie znieść takiego cierpienia, jakie stało się Twoim udziałem. Myślę, że
Twoja męka powinna się skończyć tu i teraz..To nieludzkie, że tak cierpisz. Nie
umiem patrzeć na Ciebie z tą świadomością, że nic nie mogę zrobić…A Ty powoli
się podnosisz - jak to w ogóle jest możliwe?
STACJA ÓSMA: płaczące niewiasty
Krzyki idącego za Tobą tłumu
towarzyszą Ci od początku drogi. A jednak w tej kakofonii dźwięków potrafisz
usłyszeć lament kobiet, które w ten sposób chcą uczestniczyć w Twoim
cierpieniu. Opłakują Ciebie - ale Ty wiesz, że inni potrzebują bardziej takiej
uwagi. “... płaczcie raczej nad sobą i
nad waszymi dziećmi!” (Łk 23, 28b) To wezwanie do pocieszania i bycia blisko
tych, którzy zostali nam powierzeni. Paradoks: pociesza ten, który bardziej
potrzebuje pocieszenia… Rezygnujesz z siebie na rzecz innych - jakie to
wymowne…
STACJA DZIEWIĄTA: trzeci upadek
Kiedy dostrzegam Twój trzeci
upadek, myślę, że to już naprawdę koniec. Ciekawski tłum otacza Cię z każdej
strony. Żołnierze poszturchują Cię, abyś wstał. Nie reagujesz… Wydaje mi się,
że to trwa za długo… Leżysz na zakurzonej drodze. Obok Ciebie krzyż. Drżysz…
Bardzo wyraźnie widzę Twój ból, ślady po biczowaniu, otwierające się na nowo
rany… Nie wstaniesz. To niemożliwe. A jednak… Twoja dłoń zaciska się na krzyżu.
Próbujesz się podnieść… walczysz z własnym ludzkim ciałem. I zwyciężasz…
STACJA DZIESIĄTA: nagość
Dotarliśmy na Golgotę. I kiedy
myślę, że to, co najgorsze, już za Tobą, żołnierze zdzierają z Ciebie ubranie.
Rzucają losy o tunikę. Jesteś nagi. Odarty z ludzkich szat, wystawiony na widok
publiczny, upokorzony… Ale to ciągle przecież Ty - mój Bóg. Zewsząd słychać
śmiech, kpiny, padają wyzwiska - a Ty znów milczysz. Zmęczony ponad ludzką
wytrzymałość nie odzywasz się. “Jak owca niema wobec strzygących ją…” - brzmią
mi w uszach słowa proroka Izajasza. Nie wiem, gdzie podziać wzrok. Tak trudno
oglądać tę Twoją nagość i nadal wierzyć w jej sens...
STACJA JEDENASTA: na krzyżu
Gwoździe rozrywają Twoje dłonie -
te, które dźwigały chorych, rozmnażały chleb, błogosławiły… Tryska krew. To już
zupełnie nieludzkie.... Tego nie da się znieść. Jak człowiek człowiekowi może
zgotować takie katusze… Twój oprawca ociera pot z czoła. Bierze kolejny gwóźdź.
Przymierza do Twoich stóp, podnosi młot…
Krzyk zlewa się w jedno ze stukotem młota. Brzmi w moich uszach jeszcze długo
po tym, kiedy żołnierze stawiają krzyż. Nad głową masz napis głoszący, że jesteś królem... Patrzę na Ciebie, na Twoje rozpostarte
ramiona i nie wiem, co o tym myśleć… Jak wierzyć…
STACJA DWUNASTA: śmierć
I to już? Tak po prostu? Umierasz
jak zwykły człowiek? Jeszcze co jakiś czas z Twoich ust wyrywa się
westchnienie… Skarga… “Boże mój, czemuś mnie opuścił...” Konasz sam. Ile to
wymaga od Ciebie odwagi i zaufania… Ciemność narasta, gęstnieją chmury… Jeszcze
łapiesz powietrze otwartymi ustami… Jeszcze poją Cię octem… Nadchodzi jednak
moment, kiedy wiem już, że nie żyjesz. Jeszcze przed chwilą wszystko było
możliwe - jeszcze oddychałeś, jeszcze coś mogło się zdarzyć - teraz wszystko
zamarło. Skończył się świat - mój też. Z Twoją śmiercią i we mnie coś umiera.
Ludzie się rozchodzą z poczuciem, że coś się zmieniło. Zostaję z Tobą - patrzę
i nie wierzę…
STACJA TRZYNASTA: zdjęcie z krzyża
Jakie to dziwne…Patrzę na Twoje
umęczone, zmasakrowane ciało i nie widzę w nim niczego niezwykłego. Tak jakby
było tylko pustą skorupą. Nie dostrzegam w nim już Ciebie. Widok jest naprawdę
okropny… Pod krzyżem zostali tylko najwytrwalsi - ci, którzy chcą jeszcze przez
chwilę oddać hołd temu ciału, zrozumieć, co tu się właściwie wydarzyło… Józef z
Arymatei zdejmuje zwłoki z krzyża, owija w płótno i zabiera. Ostatnia posługa w
stosunku do Mistrza, którym dla niego byłeś… I to już koniec. Golgota
pustoszeje.
STACJA CZTERNASTA: grób
Piątkowy wieczór to czas
przygotowania do szabatu. Ciało zostaje zaniesione do wykutego w skale pustego
grobu. Józef z Arymatei dużym kamieniem zamyka wejście do niego, żeby było
bezpieczne i odchodzi. Wokół panuje przedwieczorna cisza, tak mocno
kontrastująca z gwarem, krzykami tłumu, drwinami… Obie Marie siadają na ziemi
przy grobie - czyżby nie miały sił
wracać? Czekają na kogoś? Może chcą odpocząć? Taki tu spokój… Nad Jerozolimą
powoli gaśnie dzień, cichnie miejski zgiełk… cały świat zastyga. Ciemność nocy
rozświetlają pierwsze gwiazdy. Delikatnie szumi wiatr… Jest tak pięknie…
Marc Chagall, Białe ukrzyżowanie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz