sobota, 3 września 2022

XXIII niedziela zwykła, 4.09.2022r.

 Liturgia Słowa: Mdr 9, 13-18; Ps 90, 3-6.12-14.17; Flm 9b-10.12-17; Łk 14, 25-33

Tyle razy już próbowałam zrozumieć, dlaczego tak właśnie Bóg mnie prowadzi... tak często szukałam w tym, co się wydarza, Jego woli, rozglądałam się za śladami Jego stóp, wypatrywałam znaków... Niekiedy - zupełnie bezradna i bezwolna - kręciłam się wokół własnej osi jak wirujący w rześkim, jesiennym powietrzu pierwszy złoty liść nieuchronnie biegnący na spotkanie z matką ziemią... Chciałam zrozumieć, dlaczego nie mogę zdecydować o kierunku lotu, wybrać dogodnej chwili na oderwanie się od życiodajnej gałęzi albo przynajmniej mieć pewność, że - spadając - nie naruszę mojej delikatnej konstrukcji, nie utknę gdzieś między konarami, jeszcze trochę żywa, żółto płonąca, ale już obca, osobna, samotna...

Jakie to ludzkie... śmiertelne ciało przygniata duszę, która nie należy - i nigdy nie należała - do mnie... Moje myśli, moje postrzeganie świata ciągle tak bardzo odbiega od Bożego pomysłu, tak daleko mu do Mądrości... Nieśmiałe są myśli śmiertelników i przewidywania nasze zawodne... w Bożych oczach jestem jak trawa, która rośnie: rankiem zielona i kwitnąca, wieczorem więdnie i usycha... Tak bardzo jesienny jest ten obraz... A ja stale bronię się przed tym, co nieuchronne - z całych sił wczepiam się w gałąź, by nie porwał mnie gwałtowny podmuch wiatru, bo ciągle za mało we mnie zaufania i pewności, że ten lot, ta podróż - to powrót do domu...

Zapomnieć o sobie, porzucić swoją strefę komfortu, dać się porwać i ponieść w nieznane - to trudne, ale jednak konieczne, by pójść za Jezusem. Tak więc nikt z was, jeśli nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem... I wcale nie chodzi o to, żeby odciąć się od wszystkiego, co ważne i bliskie, choć padają tu trudne słowa - jeśli ktoś nie ma w nienawiści swego ojca i matki - ale o to, by umieć się uwolnić od układania wszystkiego po swojemu, według własnych pomysłów. Tylko ktoś, kto jest wolny, kto potrafi oddać Panu swoją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, może iść za Nim. 

Kto nie dźwiga swojego krzyża, a idzie za mną, ten nie może być moim uczniem... Krzyż to śmierć...w imię wyższego dobra, w imię miłości składasz w ofierze swoją  wygodę, chęć realizacji własnych celów... Ale krzyż, który bierzesz na swoje barki, to przede wszystkim miłość... W Twoim krzyżu zapisane są imiona tych, których kochasz najbardziej i dla których potrafisz uśmiercić swoje "ja", wyrzec się siebie, dać siebie całkowicie i bez reszty. I najważniejsze - Twój krzyż wpisany jest w drogę z Jezusem, w Boży plan - a Jego miłość prostuje wszystkie pokręcone ścieżki i daje pewność, że Twój los, Twoje życie jest w najlepszych rękach. Nie bój się więc spadać... nie bój się utraty kontroli... tego, że coś nie wyjdzie tak, jak chciałbyś... On jest z Tobą, zawsze był i będzie Twoją ucieczką.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

VI niedziela wielkanocna, 14.05.2023r.

  Liturgia słowa: Dz 8, 5-8.14-17; Ps 66, 1-7.16.20; 1 P 3, 15-18; J  14, 15-21 Czasem wystarczy jedno zdanie. Parę wyrazów splecionych w me...