sobota, 2 października 2021

XXVII niedziela zwykła, 3.10.2021r.

 Liturgia słowa: Rdz 2, 18-24; Ps 128, 1-6; Hbr 2, 9-11; Mk 10, 2-16

Małżeństwo, potem rodzina - taką drogą poprowadził mnie Pan. Nie jest ona może szczególnie nietypowa - powiedziałabym raczej, że jest jedną z wielu podobnych ścieżek ludzkich losów - a jednak czuję się na niej jak pionier. Brak mi mapy, brak wytyczonej trasy - nasze ślady są jedynym znakiem ludzkiej obecności. Można po nich wrócić, kiedy okazuje się, że dalej nie da się już iść. Czasem natrafiamy na gęstwinę, przez którą trzeba przebić się na siłę. Czasem błądzimy po omacku próbując odnaleźć właściwy kierunek. Czasem oddalamy się od siebie, by sprawdzić, którędy będzie lepiej iść. Kto kogo prowadzi? Trudno powiedzieć... zdarza się, że potrzeba szybkich i pewnych rozwiązań - wtedy trzymam się z tyłu. Moją specjalnością jest badanie rozwidleń, intuicyjne poszukiwanie miejsc, w których można zatrzymać się, odpocząć... Niekiedy zbaczam za bardzo - skusi mnie egzotyczny kwiat rosnący gdzieś w oddali, śpiew ptaka o nieznanym imieniu... są chwile, kiedy tracę orientację i wydaje mi się, że mogłabym tu zostać, wtopić się w ten krajobraz, stać się jego częścią - mój mąż jednak nie poddaje się, bo jego misją jest doprowadzenie nas obojga do bezpiecznego miejsca. On wie, dokąd zmierzamy - ale wie też, że to nasza wspólna podróż, wspólna przygoda - wyjątkowa, choć przecież tak podobna do innych... Idziemy więc przez tę dżunglę ramię w ramię świadomi tego, że tylko służąc sobie nawzajem możemy osiągnąć nasz cel - niebo...

Bóg pobłogosławił naszą wspólną podróż 19 lat temu... Nie zawsze było łatwo - ale świadomość, że w taki właśnie sposób dostaliśmy siebie nawzajem jest dla mnie bardzo cenna. To busola, która zawsze wskazuje właściwy kierunek - nawet jeśli trzeba zawrócić... To jak gps, dzięki któremu znajdujemy siebie gdzieś w gąszczu spraw, problemów, w codziennym zabieganiu. Co więc Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Wiem, że On jest ponad naszymi ludzkimi słabościami, jest większy od naszych decyzji i planów, ale mieszka w nas - bo miłujemy się wzajemnie...

Nikt z nas nie jest samowystarczalny. Potrzebujemy siebie, by uczyć się kochać... Pięknie wybrzmiewa to dziś w liturgii słowa - Bóg stwarza nas dla siebie, żebyśmy byli sobie potrzebni, dopasowani jak dwa kawałki puzzli. Każdy z nas ma swoje braki, puste miejsca, które wypełnić może tylko ktoś inny - ale też talenty, którymi może obdarować drugiego człowieka. Miłość uczy pokory, przyjmowania pomocy, czerpania z bogactwa, które Bóg chce przez kogoś mi ofiarować. Miłość uczy hojności - bo chce dawać bez reszty, całkowicie, ciągle na nowo. Miłość zwycięża literę prawa - bo jest żywa i  życiodajna. Miłość łączy - nie dzieli. Spaja - nie niszczy. Miłość jest drogą Boga do człowieka - i człowieka do Boga.

Bóg Cię kocha, dlatego daje Ci ludzi, którzy kochają Ciebie i których Ty możesz kochać, bo miłość jest wzajemnością. Otwierając swoje serce na miłość, otwierasz je na Pana, który dla Ciebie z łaski Bożej zaznał śmierci.. Nie ma większej miłości... Nieważne, jaki jesteś - On przyjmuje Cię z czułością i troską, by Ci błogosławić.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

VI niedziela wielkanocna, 14.05.2023r.

  Liturgia słowa: Dz 8, 5-8.14-17; Ps 66, 1-7.16.20; 1 P 3, 15-18; J  14, 15-21 Czasem wystarczy jedno zdanie. Parę wyrazów splecionych w me...